Sprawmy, by okazywanie szacunku znów stało się częścią kultury
Niedawno podróżowałem. Autobus Hertza z wypożyczalni samochodów do terminalu był zatłoczony. Wrzuciłem bagaż na półkę i stanąłem obok. Wtedy usłyszałem: "Chcesz zająć moje miejsce?". Spojrzałem za siebie. Był tam mężczyzna w wieku około 30, może 40 lat, wstający i wskazujący miejsce na ławce. Modnie ubrany i mówiący lekko akcentowanym angielskim. Rozejrzałem się, aby upewnić się, że mówi do mnie. Mówił. Poczułam się dziwnie. Nikt nigdy wcześniej nie zrobił mi czegoś takiego. Byłam rozbawiona. Nie czuję się stary, nie jestem ubezwłasnowolniony, mam nadzieję, że też nie wyglądam. To pewnie moje siwe włosy. Miałam ochotę się roześmiać, ale udało mi się stonować to do uprzejmego uśmiechu.
Nagle przypomniało mi się moje życie w Polsce. W Warszawie często korzystaliśmy z komunikacji miejskiej. Oznaką dobrych manier i odpowiedniego wychowania było oferowanie swojego miejsca starszym osobom, zwłaszcza starszym kobietom, a także kobietom z małymi dziećmi i wkrótce matkom. Było to całkiem naturalne, ale jeśli młody chłopiec się do tego nie stosował, to otrzymywał spojrzenia i często przypominano mu o właściwym zachowaniu. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do Stanów Zjednoczonych, następnego dnia pojechałem metrem na Manhattan. Na jednym z przystanków weszła starsza kobieta. Natychmiast podskoczyłem i zaproponowałem jej swoje miejsce. Nigdy nie zapomnę wyrazu jej twarzy. Chwyciła torebkę i szybko odeszła na drugi koniec wagonu. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego i byłem oszołomiony. Później dowiedziałem się, że w tamtym czasie wskaźnik przestępczości w Nowym Jorku był wysoki. Było to jeszcze przed objęciem stanowiska burmistrza przez Giulianiego.
Wracając do autobusu Hertza, myślałem o akcencie młodszego mężczyzny.
"Skąd jesteś?"
"Włochy".
"Jak?"
"Da Roma".
Potem nastąpiła bardzo uprzejma rozmowa na temat zalet i wad życia we Włoszech oraz porównanie z życiem w Stanach Zjednoczonych. Nie wszystko po angielsku. Całkiem przyjemne doświadczenie.
Zastanawiałem się nad powodem jego ruchu. Nie wydawał się być zmotywowany swoją przewagą fizyczną. Najprawdopodobniej chciał okazać mi szacunek. W niektórych kulturach, z zachowaną tradycyjną strukturą rodziny, starsi ludzie są wysoko cenieni i szanowani tylko za to, że żyją tak długo. Nie zwraca się uwagi na ich fizyczny upadek i podziwia przewagę w doświadczeniu. Włochy są jednym z takich krajów.
Był gotowy do opuszczenia autobusu.
"Buon viaggio!"
"Anche lei."
Ustąpiłem miejsca młodej kobiecie w ciąży stojącej niedaleko mnie.
Dodaj komentarz