Joseph Conrad i bycie pisarzem dwujęzycznym
Życie i pisma Josepha Conrada fascynują mnie.
Urodził się jako Józef Teodor Konrad Korzeniowski na terenach Polski przyłączonych do Rosji po rozbiorach pod koniec XVIII wieku. Jego ojciec był osobą bardzo wykształconą. Pisarz, tłumacz i niedoszły rewolucjonista szlachecki. Jako młody chłopak Józef chodził tymi samymi ulicami Warszawy, którymi ja chodziłem w latach szkolnych. Apollo Korzeniowski został aresztowany przez rosyjską tajną policję i przetrzymywany w Pawilonie X na Cytadeli w Warszawie. Ten przypominający loch kompleks był miejscem przetrzymywania więźniów politycznych. Ściana, gdzie wielu z nich zostało rozstrzelanych, wciąż tam jest. Wiem. Znajdował się w odległości spaceru od mojego mieszkania w Warszawie, a teraz jest otwarty dla publiczności. Grałem tam z przyjaciółmi w piłkę nożną. Wciąż krążą historie o żołnierzach popełniających samobójstwa w tym nieszczęsnym miejscu.
Młody Józef miał jednak szczęście. Jego ojciec i cała rodzina zostali zesłani na Syberię, skąd powrócili tylko nieliczni. Car Aleksander II nie tolerował żadnych sprzeciwów. Dorastając, Józef nauczył się francuskiego, który w tamtych czasach był językiem wykształconej, wyższej klasy, do której należał. Czytał francuskie i angielskie pisma, ale najbardziej fascynowały go długie patriotyczne polskie wiersze o wyraźnym wydźwięku politycznym autorstwa Mickiewicza i Słowackiego. Znam je, dorastałem czytając tę samą literaturę. Kiedy chodziłem do szkoły, wszyscy uczniowie recytowali przynajmniej kilka wersów każdego z nich. Trzecim imieniem Józefa był Konrad, po bohaterze jednej z epopei Mickiewicza. Stało się ono jego nazwiskiem w Wielkiej Brytanii.
Jednym z koszmarów w Rosji była dwudziestopięcioletnia służba wojskowa dla młodych mężczyzn. Dla większości z nich był to wyrok śmierci. Bogaci przekupywali biednych, by brali udział w loterii w ich zastępstwie, inni próbowali opuścić kraj. Starszy Korzeniowski zabrał swoją rodzinę do części Polski okupowanej przez Austrię, gdzie środowisko intelektualne i polityczne było znacznie bardziej zrelaksowane.
Ponieważ doskonale mówił po francusku, młody człowiek bez ojczyzny trafił do Francji. Tam zaciągnął się do marynarki handlowej. Jednym z pisarzy, którymi fascynował się w tamtym czasie, był James Fenimore Cooper. Ja również go pamiętam. Powieść Coopera Ostatni Mohikanin była dla nas lekturą obowiązkową w szkole podstawowej.
Następnie został powiadomiony o porozumieniu między rządem francuskim i rosyjskim, zakazującym tym pierwszym zatrudniania młodych mężczyzn, którzy mogą podlegać służbie wojskowej w tym drugim. Joseph udał się więc do Wielkiej Brytanii.
Tam zaczął pisać w języku, który nie był nawet jego drugim. I nawet nie trzecim, bo z pewnością mówił po rosyjsku, wychowując się w tym opresyjnym kraju. Wszystkie jego powieści, a przeczytałem ich całkiem sporo, mają morskie korzenie. Dla mnie czasami były trudne do czytania, przynajmniej na początku. Nie z powodu jego dziewiętnastowiecznej angielszczyzny, ale z powodu czasami trudnego sposobu przekazywania wiadomości i niezręcznej, czasami zawiłej składni. Wykorzystuje scenariusz statku do przedstawienia różnych postaci i stawia je przed trudnymi dylematami fizycznymi i moralnymi. Ciasna przestrzeń statku pozwala mu umieścić wszystkie dramatis personae w jednym zamkniętym miejscu, takim samym jak scena dla scenarzysty. Eliminuje to wiele zewnętrznych czynników rozpraszających, a jednocześnie intensyfikuje wewnętrzne konflikty. To jak odtwarzanie muzyki w zamkniętym pomieszczeniu o pustych ścianach. Każdy dźwięk jest wzmacniany wykładniczo. Czy ktoś może wykorzystać do tego celu zamkniętą, ciasną przestrzeń sali operacyjnej? Hm...
Młody Conrad nie miał łatwo. Przez większość życia walczył z depresją. Próbował popełnić samobójstwo w wieku dwudziestu lat. Mówił z ciężkim akcentem i często był z tego powodu wyśmiewany. Jego dwaj synowie nigdy nie nauczyli się polskiego, za co również był obwiniany. Brzmi to dla mnie znajomo, ale teraz już wiem, że potrzeba drugiej strony, aby chcieć się uczyć. Jednak po latach pisania został w końcu nie tylko zaakceptowany, ale także podziwiany jako pisarz. Następnie wybór języka w jego pisarstwie był często krytykowany. Jego francuski był najwyraźniej lepszy niż angielski. A dlaczego nie polski, kraj, z którego dziedzictwa był tak dumny?
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, jak trudny jest język polski. Uznano go za jeden z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszy, do opanowania (nie wiem, jak przeprowadzono badania, ale nie sposób się z nimi nie zgodzić). Mickiewicz, Słowacki i Krasiński (Trzej Bardowie) postawili polską literaturę na takim piedestale, że nikt się nawet nie zbliżył. Podobnie było z Beethovenem w muzyce i Szekspirem w literaturze angielskiej. A po przeczytaniu ich dzieł Conrad najwyraźniej uznał, że nie jest w stanie wyrazić się równie dobrze w języku ojczystym. Francuski był na drugim miejscu. Angielski był więc językiem domyślnym. Brzmi to dla mnie bardzo znajomo.
Mimo to wielu uważa go za pisarza angielskiego. Conrad był tak samo Anglikiem, jak Chopin Francuzem.
O tym następnym razem.
Dodaj komentarz