Podróż do Europy i jak sfinansować swoją edukację
Kilka miesięcy temu Bonnie i ja wróciliśmy z wyczerpującej podróży na kontynent, na którym spędziłem pierwsze trzydzieści lat mojego życia. Cztery kraje, niezliczone miasta i wiele nieprzespanych nocy. Ale nie wycenilibyśmy wszystkich wspomnień, które mamy, ani pieniężnie, ani w żaden inny sposób.
W Polsce jest wioska, w której urodził się mój ojciec. Nie jest duża, ale nosi nasze imię. Ostatni raz byłem tam jakieś pięćdziesiąt pięć lat temu. Zawsze jestem pod wrażeniem tego, jak działa ludzka pamięć. Jaka reakcja chemiczna (elektromagnetyczna?) sprawia, że pamiętamy rzeczy, które wydarzyły się ponad pół wieku wcześniej? Ale tak jest i sprawia, że warto żyć.
Ogólnie rzecz biorąc, miejsce, które pamiętam, nie zmieniło się zbytnio, ale kilka rzeczy się zmieniło. Te same płaskie pola, o tej porze roku starannie oczyszczone z siana zwiniętego w kształt dużych beczek i owiniętego w biały plastik. Zostanie ono zachowane na paszę dla bydła podczas nadchodzącej zimy. Te same brzozy pokryte białą korą, większość z nich wzdłuż małego potoku, nad którym skakałem kilka lat temu. Stary, kryty strzechą dom zniknął i został zastąpiony nowym, tym razem murowanym. Stodoła, którą wciąż pamiętam, została zastąpiona nową, a następnie dobudowana kolejna. Stara studnia, z której czerpałem wiadra wody, została napełniona i zakorkowana, ponieważ nowy dom ma teraz instalację wodno-kanalizacyjną.
Najlepszą częścią spotkania z kuzynem było wspominanie i porównywanie historii z odległej przeszłości. Dowiedziałem się, że stary dom był poprzedzony innym, zbudowanym może pół mili dalej. Tamten osiemnastowieczny dom został zrównany z ziemią i nic po nim nie zostało. Z wyjątkiem starego dębu. Symbol siły i wytrwałości arboretum został wykopany i przesadzony w nowe miejsce. Ma teraz około stu trzydziestu lat. Wtedy Bonnie wpadła na pomysł. A gdyby tak wziąć kilka żołędzi ze starego drzewa, przenieść je przez ocean i przesadzić do naszej nowej posiadłości w Chapel Hill? Aby kontynuować tradycję? Wydawało się to przemyślane i atrakcyjne.
Podczas spaceru po linii pamięci z kuzynem dowiedziałem się, w jaki sposób mój ojciec sfinansował swoją edukację.
W rodzinie mojego taty było trzech braci i dwie siostry. Oczekiwano, że dziewczynki wyjdą za mąż, a chłopcy będą pracować na farmie. Mój tata nie przepadał za pracą fizyczną i lubił spędzać czas z książkami. Umowa została zawarta, a on został wysłany "do szkół". Najpierw sala gimnastycznawtedy liceum a potem studia prawnicze. Ale w tamtych czasach szkolnictwo wyższe w Polsce nie było darmowe i ktoś musiał wyłożyć pieniądze. Tak więc jedna trzecia ziemi mojego dziadka została wykorzystana jako zabezpieczenie pożyczki na opłacenie nauki mojego ojca. Pieniądze wyłożył jeden z ich zamożnych sąsiadów.
Tata rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim w 1935 roku. Wciąż mam jego książeczkę studenta. Wszystkie wpisy były dokonywane jego starannym pismem, a potwierdzenia obecności z podpisami profesorów. A każdy kurs miał adnotację "opłacony" z odpowiednią kwotą czesnego. Studia miał ukończyć w czerwcu 1939 r., ale jakimś cudem nie zaliczył ostatniego kursu, Studium o Polsce i Świecie Współczesnym. Ojciec zapisał się więc na semestr jesienny. Miał się on rozpocząć 1 września. Tego samego dnia matka miała rozpocząć naukę w liceum.
Cóż, ani jedno, ani drugie nie miało miejsca. Niemcy uznali, że mają prawo do ponownego ułożenia przyszłości naszego kraju i w ten sposób nastąpiło sześć lat kataklizmicznej wojny. Polacy byli mordowani praktycznie bez żadnych ograniczeń, a z niemiecką precyzją nasz dorobek materialny i intelektualny był metodycznie niszczony. W pewnym momencie po upadku powstania warszawskiego nasza rodzina dostała kilka godzin na ewakuację kamienicy, ponieważ Niemcy postanowili zrównać ją z ziemią bombami i dokończyć dzieła miotaczami ognia. Niewiele można zabrać ze sobą w dwóch walizkach, ale moja zawsze bystra matka znalazła czas i miejsce, aby spakować mały podręcznik akademicki ojca z zapisem jego kursów.
Było to dla nas wszystkich ratunkiem, ponieważ po zakończeniu wojny i po tym, jak większość rzeczy materialnych wyparowała, wszyscy studenci i absolwenci nadal musieli udowadniać swój program nauczania. Jeden z przyjaciół mojego ojca przedstawił się jako inżynier, ale nim nie był. Ponieważ nie mógł przedstawić odpowiednich dokumentów, pracodawca zdegradował go i zawstydzony musiał opuścić miasto.
Po zakończeniu wojny mój ojciec zapisał się z powrotem na uniwersytet i ukończył ostatni brakujący kurs. Studia ukończył w 1949 roku. Dokładnie dziesięć lat po tym, jak wojna przerwała jego edukację prawniczą. Miał 37 lat.
Ale to nie wszystko. Będąc w stanie pracować w zawodzie prawnika i z pomocą mojej zaradnej matki, był w stanie odłożyć wymaganą sumę i spłacić pieniądze zaciągnięte jako pożyczka edukacyjna. Ziemia została teraz oczyszczona i stała się częścią majątku jego dwóch braci. Nie jestem pewien, czy mojej matce podobało się takie rozwiązanie.
Wciąż mam jego dwie książeczki akademickie (nazywamy je "indeksami"). Udowadniają mi one, że dążenie do edukacji w mojej rodzinie jest silne.
Ten sprzed II wojny światowej
I to po pełnym ukończeniu studiów.
Dodaj komentarz