Najlepsze danie w polskiej kuchni

Po II wojnie światowej kraje Europy zostały zalane sztuką inspirowaną potwornościami konfliktu. Pomimo stosunkowo niewielkiej populacji, Polska została przedstawiona z jedną z najwyższych list ofiar, najwyższą jako procent całkowitej populacji narodów. Nic dziwnego, że wywarło to ogromny wpływ na polską sztukę, zwłaszcza filmową. Do dziś pamiętam większość tych filmów ze względu na całą krwawość i bohaterstwo wyrażane przez naszych dzielnych młodych mężczyzn, kobiety i dzieci. Wielu z najlepszych w całym pokoleniu zostało straconych.

Ale były też zabawne momenty, które zostają z tobą na zawsze.

W filmie Barwy walkiWojciech Siemion gra partyzanta w grupie walczącej z Niemcami. Pochodzi z głębokiego kraju i to widać. Dobroduszny i prosty młody człowiek, mówi językiem pasującym do jego pozycji społecznej. Nie ma butów i przez większość czasu szuka pary, która by na niego pasowała. Jego pseudonim to "Elegant", który na szczęście brzmi tak samo w obu językach. W końcu, po bitwie z okupantem, znajduje parę zabraną prawdopodobnie poległemu niemieckiemu żołnierzowi. Ale do tego czasu, w chorym zrządzeniu losu, zostaje ranny w kolano i jedna z jego nóg najprawdopodobniej będzie musiała zostać amputowana. Tylko jeszcze o tym nie wie.

Czas walki i ukrywania się spędzali głównie w lesie, więc jedzenie było dość monotonne. Gotowali albo dla siebie, albo byli karmieni przez lokalnych rolników. A bigos, polski gulasz myśliwski, był jednym z najczęstszych posiłków. Bigos jest bardzo atrakcyjnym daniem, ale, co zrozumiałe, po kilku miesiącach można mieć go dość. W jednej ze scen Elegant, na długo przed znalezieniem wymarzonej pary butów, czuje w zasięgu nosa gotujący się bigos. Odwraca się do swojego towarzysza z zabawnym wyrazem twarzy.

"Czy wiesz, co będę robił po zakończeniu wojny?".

"Co?"

"Zamierzam kupić największy garnek pasujący do mojej kuchenki. Potem wezmę dużo kapusty, wszystkie grzyby i mięso, jakie uda mi się do niego zmieścić. Dodam trochę cebuli, soli i pieprzu i będę gotować przez jakiś dzień. Potem powącham to z obrzydzeniem, a następnie - zatrzymał się i ponownie spojrzał przyjacielowi w oczy - wyrzucę cały garnek przez okno. Nie zniosę tego dłużej". Codziennie jedli bigos. Użył też nieprzyzwoitości, której nie jestem w stanie przetłumaczyć, bo w tym dziale język polski jest bardziej barwny.

Bigos to jedno z polskich dań popisowych. Najbardziej znany z trójcy polskich poetów, Adam Mickiewicz, znalazł miejsce na opis gotowania i radości z jedzenia bigosu w swoim dziele Pan Tadeusz. Opis był tak dobry, że można go wykorzystać niemal jako przepis kulinarny, a obraz biesiadników pozostanie z nami do końca życia.

Pan Tadeusz jest odą do spokojnego wiejskiego życia polsko-litewskiej ojczyzny, brutalnie przerwanego przez rosyjską inwazję. W momencie pisania utworu kraj był już podzielony między Niemcy, Austrię i Rosję, a Mickiewicz przebywał na emigracji we Francji. Wiersz stanowi zenit jego osiągnięć i jest napisany bardziej skomplikowaną wersją heksametru jambicznego. Ta forma poetyckiej metryki była rzadko używana w najlepszej poezji niemieckiej i francuskiej, a powstała w XII wieku w zbiorze utworów o Aleksandrze Wielkim. Niemożliwe do przetłumaczenia, jego piękno mogę w pełni docenić dopiero teraz, szczególnie po długim pobycie z dala od kraju urodzenia, tak jak Mickiewicz w czasie, gdy pisał. Robiony z białej kapusty, kapusty kiszonej, najlepszych kawałków mięsa, kiełbas i grzybów, ludzie wierzą, że można do niego włożyć praktycznie wszystko. Następnie dodaje się pół butelki czerwonego wina. Gotuje się to około doby i starcza na prawie tydzień. Zanim się skończy, uzupełniasz wszystkie składniki, więc trwa dłużej. W ten sposób powstaje wieczny gulasz. A bigos z czasem staje się coraz lepszy.

Odwiedzając Warszawę w październiku zeszłego roku, najlepszy bigos zjedliśmy w restauracji na Starym Mieście Kamienne Schodki. Pojawił się w wyrzeźbionym bochenku chleba. Niezapomniane.

Na naszym weselu również podano bigos. Był to jeden z polskich elementarnych zwyczajów wpiętych w naszą ceremonię.

Pisząc to, czuję zapach bigosu w naszej kuchni. Bonnie właśnie gotuje. Starczy nam tego kulinarnego przysmaku na jakiś tydzień. Chyba, że nie uda nam się opanować apetytu.