Suwerenność nie jest dana, jest wzięta.
Kamal Ataturk
Po raz kolejny Polska stanęła w obronie swoich sojuszników.
Przed II wojną światową mieliśmy umowy wojskowe z rządami Wielkiej Brytanii i Francji dotyczące wspólnej obrony w przypadku agresji militarnej na którykolwiek z tych krajów. Mieliśmy również umowę o nieagresji z Rosją. 1 września 1939 roku Polska została zaatakowana przez hitlerowskie Niemcy. Trzy dni później Wielka Brytania i Francja potępiły inwazję i to był zakres, w jakim zamanifestowały swoje zobowiązania do udzielenia nam pomocy. 17 września zostaliśmy zaatakowani przez Sowietów ze wschodu. I to zagarnięcie ziemi nie zdarzyło się po raz pierwszy w naszej historii.
To tyle, jeśli chodzi o integralność naszych umów międzynarodowych.
Cała nasza historia to przepychanki między dwoma, trzema, a czasem czterema potężnymi sąsiadami. Można zobaczyć granice stale się zmieniają.
Nie ma bardziej proamerykańskiego kraju w Europie niż Polska. Nasze więzi są historycznie silne. Wielu Polaków walczyło za rodzący się naród amerykański, a nasza pierwsza konstytucja odzwierciedlała idee z nowego kontynentu. Wielu Polaków uważało, że walcząc o wolność jakiegokolwiek innego kraju, walczą również o swoją. Było to wyraźnie widoczne podczas II wojny światowej, gdy wielu Polaków walczyło w Rosji, Iranie, Włoszech, Francji, Wielkiej Brytanii i Afryce, by wymienić tylko kilka. Zostaliśmy "nagrodzeni" w Jałcie państwem, które tylko z nazwy było nasze. De facto byliśmy kolejną republiką radziecką. Wiem, dorastałem w takich warunkach.
Po nadejściu solidarności i ukształtowaniu się prawdziwie demokratycznego państwa, staraliśmy się zacieśnić więzi z Zachodem. Nasze wojska walczyły w Iraku. Obiecano nam amerykańskie bazy w Polsce. Widzieliśmy w tym środek odstraszający przed rosyjskim ekspansjonizmem. Plany zostały zniweczone w nadziei na "zresetowanie" stosunków z Rosją przez nową administrację. Wszyscy znamy rezultaty.
Potem nastąpiła inwazja Rosji na Ukrainę i nagle zagrożenie dla naszych granic stało się bardziej realne. Niemiecki rząd, który bardzo wspierał Polskę, teraz prezentuje nową postawę Russlandversteher, która próbuje zrozumieć i wyjaśnić rosyjską agresję. Ma to więcej wspólnego z polityką, powiązaniami gospodarczymi i dostawami gazu od naszego wschodniego sąsiada. Podobnie jest z Francją. Polskie granice są płynne jak nigdy. Żaden z jej sąsiadów nie istniał przed 1991 rokiem. To efekt upadku Związku Radzieckiego na wschodzie, podziału Czechosłowacji na południu i zjednoczenia Niemiec na zachodzie.
Ostatnio doszło do tego, że polski minister spraw zagranicznych powiedział, że więzi z USA są bezwartościowe.
Istnieje wiele kryteriów, aby kraj stał się niepodległym państwem. Jednym z nich jest zdolność do kontrolowania swoich granic. Nasza historia pokazuje ważność tego punktu. Posiadanie bogatej wspólnej historii, silnego dziedzictwa kulturowego i języka oraz jednorodnej grupy etnicznej oczywiście nie wystarczy. Trzeba być w stanie się bronić.