Pozornie chodziło o pierwsze wszczepienie sztucznego serca. Argentyński chirurg, Domingo Liotta, rozpoczął pracę nad projektem na Uniwersytecie w Kordobie. I nie był nawet pierwszym w historii medycyny. Liotta, po opublikowaniu swoich wstępnych badań, został poproszony przez DeBakey'a o kontynuowanie pracy w Methodist Hospital w Houston. Po kilku latach pracy i obejrzeniu wyników implantów na cielętach, DeBakey nadal nie uważał, że urządzenie jest gotowe na najlepszy czas. Wskaźnik powikłań był wysoki, a zwierzęta umierały. Dr Liotta przeniósł się więc do laboratorium zarządzanego przez Dentona Cooleya i tam kontynuował prace.
W 1969 roku Cooley uznał, że widział wystarczająco dużo i zdecydował, że jest gotowy. Wszczepił urządzenie do klatki piersiowej śmiertelnie chorego pacjenta.
Tego pamiętnego dnia DeBakey był poza miastem, a kiedy się o tym dowiedział, ostro potępił Cooleya, oskarżając swojego byłego współpracownika o kradzież, niedojrzałość i nieetyczne pragnienie zdobycia medycznego "pierwszeństwa". DeBakey powiedział, że urządzenie należy do niego, podczas gdy Cooley utrzymywał, że to on pracował nad tym konkretnym modelem z dr Liottą.
Błyskawicznie okazało się, że uskok biegnący między Szpitalem Metodystów i Texas Heart Institute, dwoma światowej sławy ośrodkami opieki zdrowotnej, które znajdują się zasadniczo na tym samym kampusie i są oddzielone tylko kilkoma minutami spacerem, uskok powstały, gdy Cooley kilka lat wcześniej oddzielił swoją praktykę od praktyki swojego mentora, rozerwał się i wysłał fale sejsmiczne w całym świecie medycznym, a w szczególności w ośrodkach kardiochirurgicznych. Po początkowym kosmicznym trzęsieniu ziemi, kolejne wstrząsy wtórne trwały latami. Potem nastąpiła zimna wojna i minęło czterdzieści kilka lat, zanim ci dwaj giganci spotkali się w bardzo publicznej próbie pojednania.
Waśnie nie są niczym nowym. Ciągle się zdarzają, między różnymi ludźmi, we wszystkich zawodach, we wszystkich kręgach społecznych, we wszystkich dziedzinach życia. Salk i Sabin, Harken i Bailey, Gallo i Montagnier, Hatfields i McCoys. Dodajmy do tego Duke i UNC. Pamiętam bliskie rywalizacje na każdym poziomie mojego rozwoju osobistego i zawodowego. Miałem mniej lub bardziej widocznych rywali w podstawówce, liceum i szkole muzycznej. Miałem przyjaznych rywali podczas szkolenia medycznego i na boisku do siatkówki. A nawet podczas mojej kariery chirurga. Niektóre bardziej angażujące niż inne. Niektóre przyjazne, inne nie. Jeden w szczególności był dość szkodliwy. Ale przez większość czasu wydobywali ze mnie to, co najlepsze, i przez większość czasu ani ja, ani ludzie wokół mnie nie ucierpieliśmy.
Musimy jednak oddzielić rywalizację od waśni, a następnie od otwartych wojen. Wszystkie one powstają między sąsiadami, bliskimi współpracownikami, często przyjaciółmi, małżonkami. A potem między krajami. Moja rodzinna Polska miała ich mnóstwo w całej naszej historii.
Z perspektywy czasu rozłam w Houston był dość przewidywalny.
DeBakey był "mózgowcem". Wyjątkowo inteligentny, zdolny organizator, utalentowany politycznie, niestrudzony pracownik, nietolerujący błędów, czy to swoich, czy ludzi z nim pracujących. Miał wyważone, dojrzałe spojrzenie z góry. Dobry chirurg, ale wiedział też, kiedy przestać. Doskonały strateg.
Cooley był bardziej "wykonawcą". Po udoskonaleniu techniki chirurgicznej, szczycił się najszybszym i najbardziej sprawnym sposobem przeprowadzania operacji. Jego blok sal operacyjnych przypominał linię montażową Forda, a Cooley chodził od jednej do drugiej, niczym arcymistrz grający w symultanę z innymi szachistami. Cooley z dumą ogłosił, że pierwszy implant serca zajął mu "zaledwie 47 minut". Po tym, jak Christian Barnard, ku zaskoczeniu całego świata, dokonał pierwszego przeszczepu serca w Groote Schuur w Kapsztadzie, łaskawy Cooley wysłał mu wiadomość: "Gratulacje, Christian, za twoje osiągnięcie. Wkrótce poinformuję o mojej pierwszej setce".
W idealnej sytuacji te dwa rodzaje umiejętności powinny się uzupełniać, tworząc idealny profil chirurga. W Houston jednak te dwie umiejętności zderzyły się ze sobą.
Czas na pojednanie nadszedł w 2007 roku. Cooley miał 87 lat i zdawał sobie sprawę, że ich czas dobiega końca. DeBakey miał 98 lat i właśnie wrócił do zdrowia po rozległej i dramatycznej operacji. Po powrocie starszego mężczyzny do domu, Cooley zatrzymał się w jego domu. Jego żona otworzyła drzwi i Cooley zapytał, czy może zobaczyć się z jej mężem. Powiedziała, że dr DeBakey nie miał dobrego dnia i odmówił wizyty.
"W miarę upływu czasu mam coraz większą ochotę spotkać się z Tobą i wyrazić wdzięczność za wpływ, jaki wywarłeś na moje życie i karierę" - napisał Cooley. "W szczególności jestem wdzięczny za możliwość, jaką dałeś mi ponad 50 lat temu, aby zadomowić się w Baylor i zainspirować się Twoją etyką pracy i ambicją. Te lata pozostają w mojej pamięci".
Szeroko znany rozejm nastąpił podczas spotkania, kiedy DeBakey otrzymał honorowe członkostwo w towarzystwie chirurgicznym Cooleya. DeBakey obiecał, że odwzajemni się jednym ze swoich.
Teraz, po około pięćdziesięciu latach, nadszedł dobry czas, aby ponownie przyjrzeć się pracy tych dwóch gigantów.
Obie pionierskie procedury Cooleya wzbudziły sprzeciw. Jego przeszczep ludzkiego serca i implant sztucznego serca stworzyły problemy prawne i etyczne. Wiedział lub powinien był wiedzieć, że pracuje poza przyjętymi kanonami nauk chirurgicznych.
Zastrzeżenia zgłoszone przez DeBakeya były uzasadnione. Przeszczep serca był stosunkowo łatwy do przeprowadzenia z technicznego punktu widzenia. Ale pacjenci początkowo umierają z powodu odrzucenia i/lub infekcji. Sam Cooley musiał zawiesić program przeszczepów serca w swoim Texas Heart Institute. Zmieniło się to wraz z pojawieniem się cyklosporyny. Powikłania wszczepienia sztucznego serca były nieco inne. Zakrzepy krwi były niszczycielskie, a ciągłe stosowanie leków rozrzedzających krew narażało pacjentów na krwawienie. Nawet teraz pierwotne marzenie o trwałym zastąpieniu ludzkiego serca urządzeniem stworzonym przez człowieka jest nadal nieosiągalne.
Wskazania zmieniły się i obecnie urządzenie mechaniczne jest zwykle używane jedynie jako tymczasowy pomost do przeszczepu ludzkiego serca. Nadal nie ma urządzenia mechanicznego, które mogłoby w pełni zastąpić prawdziwe serce. Ludzkie serce pozostaje uparcie odporne na całkowite zastąpienie, a jego fizyczne tajemnice są prawie tak samo trudne, jak te metaforyczne, które nękają nas od zarania dziejów.
Pomimo całego postępu wiedzy medycznej, ludzkie serce, mechanicznie tylko prosta pompa, wymyka się nawet prymitywnej imitacji.