Był Węgrem. Jednak jego nazwisko, podobnie jak nazwa miasta, w którym się urodził, Miszkolc, było słowiańskie. Pochodził z części Europy Wschodniej, która przez długi czas była zdominowana kulturowo i politycznie przez Austriaków, a granice między narodami były w ciągłym ruchu.
Dorastał w kraju po II wojnie światowej zdominowanym przez Rosjan i szybko zdał sobie sprawę, jak niegodziwy był nowy reżim. Podczas rewolucji węgierskiej w 1956 roku, wraz ze swoją ciężarną żoną, Robicsek pojechał pociągiem do Berlina Wschodniego, a następnie przekroczył wyimaginowaną granicę z zachodnią częścią miasta. Mur berliński został zbudowany dopiero pięć lat później. Czułem szczególną lojalność wobec tego człowieka, ponieważ niecałe dwadzieścia lat później, na jego zaproszenie, wykonałem podobny skok wiary.
Niewiele osób odbyło tę samą podróż, a tylko nieliczni są w stanie wyobrazić sobie zmianę w życiu, gdy przemieszczasz się przez sześć stref czasowych. Jeszcze mniej osób jest w stanie pojąć przeskok z jednego systemu napędzanego przez komunizm do innego, rządzonego przez kapitalizm. Pamiętam, jak moja mama miała łzy w oczach, żegnając się ze mną na lotnisku w Warszawie. Dzięki łasce Boga udało mi się, a za umożliwienie tego będę wdzięczny dr Francisowi Robicsekowi na zawsze.
Kiedy przyjechałem do Charlotte, jednym z pierwszych prezentów od Robicsek była książka Orwella Folwark zwierzęcy. Książka nie mogłaby być bardziej odpowiednia.
W tym czasie Klinika Sanger miała dwóch kardiochirurgów i trzech kardiologów. Był rok 1975. Teraz są ich tysiące. Co za zmiana! Operacje na otwartym sercu trwały do 10-12 godzin. Ilość krwi traconej i przetaczanej podczas operacji była oszałamiająca, a wiele zabiegów przypominało bitwy. Można było zobaczyć wyraz twarzy chirurgów opuszczających salę operacyjną z plamami krwi na fartuchach. Pomimo tych polowych warunków, Robicsek zawsze miał na sobie buty, które były wyraźnie widoczne, ponieważ pod koniec operacji jego osłony na buty były zwykle zdjęte. Podczas długich godzin spędzonych razem przy stole mogliśmy rozmawiać o literaturze, muzyce, sztukach wizualnych, operze. Rozmawialiśmy o tym, które bohaterki zmarły na gruźlicę, czy trzeba być grubym, żeby być dobrym śpiewakiem i co się z nimi dzieje, kiedy próbują schudnąć. Kiedyś zostałam zbesztana za stwierdzenie, że Camille Saint-Saëns był impresjonistą. W tych dniach wszyscy mieszkańcy na Boże Narodzenie dostawali garnitury, a my wszyscy byliśmy goszczeni przez dr i panią Robicsek na wyszukanych przyjęciach świątecznych. Podczas tych wydarzeń zdałem sobie sprawę, że Francis, będąc bogiem na sali operacyjnej, nie miał takiego samego statusu w domu.
W tamtych czasach chirurdzy robili wszystko. Od laboratorium dla psów po salę operacyjną. Robicsek zaprojektował i wykonał urządzenie do krążenia pozaustrojowego w swoim garażu. Robił własne angiogramy, a następnie zabierał pacjenta na salę operacyjną, aby rozwiązać problem. Oddział radiologii naczyniowej znajdował się głęboko w piwnicy, skąd na salę operacyjną można było dostać się malutką windą. Po zakończeniu operacji wracał na radiologię i do laboratorium. Ten człowiek był dynamiczny.
Robicsek często podróżował, często do Nowego Jorku. Pamiętam, jak zaczynałem dla niego operacje, gdy był jeszcze w powietrzu, lecąc z powrotem. Byliśmy gotowi, zanim pojawił się na naszej sali operacyjnej. Wiele razy podczas tych podróży spędzał godziny na plądrowaniu galerii sztuki. Podczas przyjęć bożonarodzeniowych widzieliśmy jego dom z muzealną wystawą obrazów wielkich mistrzów. Był to dodatek do jego kolekcji greckich ikon prawosławnych.
Jednym z jego największych nieszczęść była seria szpitalnych zakażeń mostka spowodowanych przez Mycobacterium fortuitum. Kilku pacjentów zmarło. Byłem jednym z zaangażowanych rezydentów. Sprawdzono nasze testy skórne na gruźlicę i mój dał wynik pozytywny. Szybko prawnicy strony przeciwnej skoncentrowali się na mnie jako źródle zakażenia. Zwolniono mnie z odpowiedzialności, gdy zdano sobie sprawę, że wszystkie dzieci w Polsce otrzymały szczepionkę BCG. Źródło infekcji nigdy nie zostało zidentyfikowane.
Pod koniec mojej rezydentury Robicsek odegrał również kluczową rolę w zapewnieniu mi pracy w Kalifornii.
Zmarł w wieku 94 lat, w domu, mając wokół siebie rodzinę. Człowiek, który prawdopodobnie spędził więcej czasu w szpitalu niż w domu, postanowił nie kończyć życia w szpitalnym łóżku. Słyszałem też, że chciał być pochowany w swoim kitlu. Jakże to pasuje.
Zakończył swoje życie w wielkim stylu.
I cóż to było za życie!
Aby uzyskać dodatkowe punkty, obejrzyj wywiad z Robickiem przeprowadzony przez dr Williama Stoneya https://tinyurl.com/Robicsek. Rozmowa została nagrana w 1999 roku i jest przechowywana w Vanderbilt's Eskind Biomedical Library.