O osiągnięciach życiowych dr Williama Halsteda, a także o jego wadach pisałem w poście https://witoldniesluchowski.com/how-did-a-cocaine-addict-change-surgery-in-america/.
Książka, Geniusz na krawędzi, opowiada jednak o innym aspekcie historii jego życia. Opowiada o tym, jak znikąd w Baltimore pojawiło się centrum doskonałości medycznej. Światowej klasy instytucja i centrum współczesnej wiedzy medycznej. Miejsce zapewniające najlepszą opiekę medyczną i kształcące studentów medycyny w zakresie nowoczesnych nauk medycznych. Historia opowiada o Johns Hopkins i jego założycielach, doktorach Welchu, Oslerze, Kellym i Halstedzie. Saga przedstawia monumentalne osiągnięcia Williama Stewarta Halsteda.
Napisanie książki takiej jak Geniusz na krawędzi to monumentalne zadanie. Dla autora pierwszą przeszkodą było przejrzenie ogromnej ilości literatury naukowej oraz faktów anegdotycznych. Ważniejsza i trudniejsza była umiejętna selekcja z mnogości faktów i opinii. Proces ten ukształtował rodzaj historii, którą autor chciał przedstawić światu.
Dr Gerald Imber wykonał wspaniałą robotę.
Podobnie jak w przypadku odkopywania Rzymu, czytelnik może odkryć wiele poziomów skomplikowanego życia dr Halsteda. Najbardziej powierzchowne i sensacyjne jest to, że wybitny chirurg przez większość swojego dorosłego życia walczył z nałogiem kokainy i morfiny. Halsted opuścił pracę, zrezygnował z wykonywania operacji, tylko po to, by wstrzyknąć sobie "poprawkę". Przedstawili tę historię w tabloidzie i chwytliwej wersji w serialu telewizyjnym The Knick.
Jest też krótka historia romansu między starzejącym się chirurgiem a młodą Elizabeth Randall. Halsted jest zaniepokojony widokiem swoich przyjaciół z Johns Hopkins udających się do Europy, aby walczyć z Niemcami podczas I wojny światowej. Niemcy były krajem, w którym Halsted miał wielu przyjaciół, miejscem, w którym nauczył się chirurgii i gdzie wysłał wielu swoich rezydentów, aby podnieśli swoje wykształcenie medyczne przed rozpoczęciem wielu podspecjalności chirurgicznych w Johns Hopkins.
Istnieją historie o faworyzowaniu, rażącym zawyżaniu opłat za usługi medyczne, porzucaniu pacjentów na stole operacyjnym i pozwalaniu rezydentom na dokończenie pracy. Istnieją historie o całkowitym opuszczeniu szpitala i odizolowaniu się w pasterskim High Hampton, jego posiadłości w Karolinie Północnej. Lub wyjeździe do Europy bez pozostawienia po sobie śladu. Istnieją doniesienia o jego nietolerancji na najmniejsze odstępstwa od jego instrukcji. Anegdoty o pedanterii w sposobie ubierania się, sprowadzaniu butów z Anglii, koszul z Paryża, a nawet czyszczeniu i prasowaniu koszul na kontynencie.
Ale to wszystko było poboczne, rozpraszające. Wszystko to składa się na głębokie człowieczeństwo tej osoby. Dla czytelnika prawdziwą historią jest postawienie się w jego sytuacji, w jego czasach, bycie świadomym jego stanu zdrowia i nadal bycie w stanie stworzyć jego historię. opus magnum.
To jak oglądanie Sidneya Crosby'ego strzelającego z niemożliwego kąta zwycięską bramkę na Olimpiadzie w 2010 roku. Albo Pavarotti śpiewający 9 wysokich C w ciągu zaledwie 2 minut w "La fille du Régiment". Albo Michał Anioł malujący sufit na plecach.
Jak oni to zrobili?
Właściwa historia dotyczy sformułowania i standaryzacji programu szkoleniowego Halsted dla pokoleń wszystkich współczesnych chirurgów w Stanach Zjednoczonych. Chodzi o stworzenie centrum doskonałości opieki zdrowotnej, modelu dla wielu przyszłych. Chodzi o posiadanie wizji tego, dokąd zmierza nauka i praktyka medyczna oraz tworzenie wielu nowych podspecjalności chirurgicznych. Chodzi o drobiazgową operację, dbałość o szczegóły i decydowanie, które szczegóły są ważne. Chodzi o istotę chirurgii. O przedkładanie zasad nad szybkość. I dostarczanie opieki medycznej, do której jego pacjenci przybywali z całego kraju. Chodzi o stworzenie produktu, za który klienci z przyjemnością zapłacą wygórowaną kwotę. A jeśli cię nie stać, to nie płacisz.
Wszystko to w walce z okrutną bestią uzależnień.
Pomógł stworzyć markę Johns Hopkins. Markę, która była porównywalna do powstających firm naftowych, sklepów detalicznych, gigantów kolejowych i spożywczych. W tym czasie marki te powstawały w całym kraju. Johns Hopkins był tuż obok najlepszych z nich.
Szkolił chirurgów powoli, jednego po drugim. Tylko 17 rezydentów mogło twierdzić, że byli jego uczniami. Oni i ich uczniowie, często po ukończeniu studiów, odchodzili i otwierali własne programy szkoleniowe w całym kraju. W Cincinnati nazwano to inwazją Hopkinsa, kiedy trzech kolejnych prezesów chirurgii szkoliło się w Baltimore. Uczyć i wypuszczać produkt końcowy.
A dr Gerald Imber namalował wspaniały obraz człowieka, który stworzył kultową jednostkę. Obraz człowieka z pasją. Człowieka, który zrealizował swoją wizję bez naruszania zasad. I osiągnął swój cel pomimo potwornego uzależnienia.
Dobra robota, dr Imber!