Dokonali "The Trade" 25 lat temu. Edmonton Oilers przenieśli Wayne'a Gretzky'ego do Los Angeles Kings u szczytu jego hokejowej kariery. Kanadyjski bohater narodowy nie grał już w Kanadzie. O tej decyzji dowiedział się kilka godzin po zdobyciu Pucharu Stanleya w 1988 roku od swojego ojca, który wiedział o negocjacjach od kilku miesięcy. Sytuacja finansowa właściciela Oiler była tragiczna, a on po prostu potrzebował pieniędzy.
To posunięcie, postrzegane w Kanadzie jako świętokradztwo, zapoczątkowało hokejowy boom w Kalifornii. Coraz więcej dzieci i ich rodziców zaczęło interesować się jazdą na łyżwach. Budowano lodowiska w starych magazynach, ale wciąż było ich niewiele. Prostszą alternatywą był hokej uliczny - wystarczyły rolki i podjazd.
Tak wyglądały nasze początki. Mój młodszy syn Chris, doskonały sportowiec, zaczął szaleć bawiąc się z kolegami na naszej ulicy. Kiedy inni chłopcy nie byli dostępni, przebierał swoje młodsze siostry bliźniaczki. Megan była łyżwiarką, a Jenny bramkarką, ubraną w stary sprzęt baseballowy. Nasze dziewczynki musiały rywalizować z chłopcami w dopiero co utworzonej drużynie hokeja na rolkach. Stamtąd przejście do hokeja na lodzie było naturalne.
Najlepszym sposobem na naukę byli Kanadyjczycy. Oni rodzą się z już założonymi łyżwami. Pewnego lata dowiedzieliśmy się o obozie hokejowym w Vancouver i Chris i ja zdecydowaliśmy się pojechać. Wsiedliśmy na pokład samolotu Canadian Airlines, by wraz z ojcem i synem udać się do miasta hokeja. Po zajęciu miejsc zauważyłem przed nami znajomą twarz. Szepnęłam do Chrisa "Zobacz, kto tam jest!". Spojrzał, a jego oczy zrobiły się jeszcze większe. "Wayne Gretzky!". Powiedziałam "Idź i porozmawiaj z nim". Popchnął ramię do przodu w wyrazie niezgody i separacji ode mnie, jego twarz zmarszczyła się "Nie mogę tego zrobić". Chris miał rację, to nie był właściwy sposób na przedstawienie się ikonie. Więc kiedy stewardesa przechodziła wzdłuż przejścia, dałem jej swoją wizytówkę i zapytałem, czy można ją dać panu Gretzky'emu i zobaczyć, czy możemy się przedstawić. "Proszę, powiedz mu, że lecimy do Vancouver na obóz hokejowy, a on jest bohaterem Chrisa". powiedziałem. Nie było to nic nowego, ponieważ był on idolem dla wielu młodych chłopców grających w hokeja, zwłaszcza w Kalifornii i zwłaszcza po The Trade. Odpowiedziała błyskawicznie, mówiąc, że pan Gretzky chętnie się z tobą spotka zaraz po kolacji. Zauważyła również, że jest on zawsze bardzo łaskawy i nigdy nie odmawia tego typu prośbom.
Chris nie mógł usiedzieć w miejscu. Ale kiedy nadszedł czas, nie chciał opuścić swojego miejsca. W drodze na przód samolotu szedł dwa kroki za mną. Kiedy doszliśmy do rzędu, w którym siedział nasz idol, przedstawiłam siebie i mojego syna. Powiedziałem mu, dokąd lecimy i dlaczego. Zapytał Chrisa, na jakiej pozycji gra. Chris odpowiedział, że na środku. "Och, ja też" - powiedział Gretzky, jakbyśmy już tego nie wiedzieli. "Gdzie mieszkasz?" zapytał ponownie. "W Camarillo - odpowiedział Chris. "Więc jesteśmy sąsiadami". W tym czasie mieszkał w Sherwood CC, niedaleko nas. Następnie zapytał o imię Chrisa. Podał mu je i powiedział: "Jestem Polakiem". Cóż, jest tylko w połowie Polakiem, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. "Wiesz", powiedział Gretzky, "mój ojciec też jest Polakiem". Lody zostały przełamane. To zachęciło mojego syna do mówienia coraz więcej. Zapytałem, czy mogę zrobić im zdjęcie.
Oto Chris stojący obok najlepszego hokeisty w historii.
Wtedy Gretzky sięgnął do walizki i wyciągnął swoje zdjęcie, grając w koszulce Rangersów ze słynnym, teraz już emerytowanym, "99". Podpisał się i dał je mojemu synowi. "Dla Chrisa, powodzenia, twój przyjaciel Wayne Gretzky".
Reszta naszej podróży była tylko przypisem.
Kiedy wróciliśmy do domu, mama zrobiła nam kolaż: moje zdjęcie obu hokeistów, zdjęcie Gretzky'ego z autografem i dwa odcinki naszych biletów lotniczych.
Żyję dla takich chwil. A żeby ich doświadczyć, musimy od czasu do czasu odejść od stołu operacyjnego.