Konieczne jest, aby chirurg miał umiarkowane i umiarkowane usposobienie. Powinien mieć dobrze uformowane dłonie, długie smukłe palce, silne ciało, nieskłonne do drżenia i wszystkie jego członki wyćwiczone do zdolnego spełniania życzeń jego umysłu. Powinien odznaczać się głęboką inteligencją i prostym, pokornym, odważnym, ale nie zuchwałym usposobieniem. Powinien być ugruntowany w naukach przyrodniczych i znać nie tylko medycynę, ale także każdą część filozofii; powinien dobrze znać logikę, rozumieć to, co jest napisane, mówić poprawnie i popierać to, co ma do powiedzenia, dobrymi argumentami.
Guido Lanfranchi
Chirurgia Magna (1296)
My, jako chirurdzy, często dramatycznie wpływamy na życie ludzi. W większości przypadków na lepsze. Czasami nie. Mamy przywilej oglądania na stole operacyjnym organów, których nie widzą nawet ich właściciele. Na czas operacji pacjenci podpisują nam prawa do swoich ciał, ufając, że cokolwiek się wydarzy, zostanie zrobione w ich najlepszym interesie. Nasz zwrot kosztów jest (no cóż, był) znaczny, a chirurdzy cieszą się dużym szacunkiem społeczeństwa.
Dlaczego ludzie uważają, że zasługujemy na ten zaszczyt i przywilej?
Opiszmy szkolenie i życie chirurga.
Wymaga to ukończenia szkoły medycznej, stażu, rezydentury i podspecjalności, jeśli się na to zdecydujemy. Dla tych z nas, którzy zostali przeszkoleni i wykształceni w innych krajach, jest to prawie dwa razy dłużej.
W Polsce zostałem zatrudniony i kształciłem się pod okiem prof. Jana Nielubowicza, który był jednym z najwybitniejszych polskich chirurgów, innowatorem w chirurgii ogólnej, naczyniowej i transplantacyjnej. Znał 4-5 języków, był wszechstronnie wykształconym "człowiekiem renesansu".
W tym kraju zostałem zaproszony przez innego wszechstronnego, wysoko wykształconego innowatora, au courant Dr Francis Robicsek z Charlotte, N.C. zna kilka języków i jest zapalonym kolekcjonerem sztuki. Część mojego szkolenia chirurgicznego odbyła się w Cincinnati u dr Williama Altemeiera, który był uczniem dr Roya McClure'a, który z kolei był kształcony przez ojca amerykańskiej chirurgii, Williama Halsteda.
Chciałbym, aby istniały testy pozwalające wybrać studentów medycyny, którzy będą dobrymi chirurgami. Nie ma żadnego. Wiemy również, że nie każdy ma zdolności umysłowe i motoryczne, aby nim zostać. Jak dotąd jest to proces prób i błędów. Niektórym się nie udaje, a tragedią jest widzieć starszego rezydenta chirurgii, któremu mówi się, że mu się nie uda lub że się uda, ale jego przywileje zostaną ograniczone. Widziałem obie te sytuacje. Rezydentura chirurgiczna jest trudna. Nie można po prostu udać się do biblioteki lub Internetu i znaleźć tam przypadków dydaktycznych. Nie można też nauczyć się z książek, jak operować. Przypadki dydaktyczne przychodzą do szpitali przez całą dobę, a często nawet w środku nocy. Przyszły chirurg po prostu musi tam być, a angażowanie się w opiekę nad konkretnym pacjentem jest postrzegane jako przywilej. Posiadanie lekarza prowadzącego wzywającego cię w tym celu jest zaszczytem, a posiadanie go jako nauczyciela oznacza jeszcze więcej. Kiedy zacząłem brać udział w operacjach na otwartym sercu w 1975 roku, operacje trwały 10-12 godzin i nie było przerw na przekąski ani kawę. Kiedy rozmawiałem z moim Ojcem podczas wizyty w Polsce w następnym roku, jego pierwsze pytanie brzmiało: "Więc kiedy masz czas na pójście do łazienki?". Nie wiedziałem, o co mu chodzi. Teraz już wiem.
Trening jest bardzo wymagający fizycznie i psychicznie. Nie ma tu miejsca na marudzenie. Istnieje ruch mający na celu ograniczenie godzin pracy rezydentów, aby nie czuli się przepracowani. Mówi się, że zmęczeni rezydenci popełniają więcej błędów. Czas pracy został ograniczony do 80 godzin tygodniowo i nie więcej niż 24 z nich nieprzerwanie na służbie. Badanie kontrolne zostało przeprowadzone 30 lat później i wykazało, że wskaźnik błędów nie zmniejszył się, a dodatkowy czas z pobytu w szpitalu był wykorzystywany nie na odpoczynek i naukę, ale na inne zajęcia pozalekcyjne. Oczywiście istnieją inne niż zmęczenie powody, dla których rezydenci popełniają błędy.
Wzorce do naśladowania i mentorzy mają kluczowe znaczenie i odgrywają kluczową rolę w ostatecznym kształtowaniu chirurga. Nie tylko jako lekarza, ale także jako osoby. To wielkie szczęście spotkać niezwykłą osobowość i mieć ją za nauczyciela. Trudno ich znaleźć, a bycie jego uczniem jest jak wygrana na loterii. Wciąż pamiętam wypowiedzi niektórych z nich. Przeprowadzili mnie przez kilka trudnych momentów w mojej karierze, a wiele z ich cytatów i anegdot było bardzo zabawnych podczas spotkań towarzyskich. Wszyscy nauczyciele zapadli mi w pamięć, ale niektórzy bardziej niż inni. Wspomnienia przychodzą wraz z uznaniem i szacunkiem. Przynajmniej przez większość czasu.
Lepsi chirurdzy są często postrzegani jako indywidualiści, "gwiazdy", czasem jako primadonny. Jest w tym trochę prawdy. Ale większość ludzi nie wie, że chirurgia to sport zespołowy. Nawet najlepsi chirurdzy nie poradzą sobie dobrze bez doskonałego personelu sali operacyjnej, pielęgniarek na sali pooperacyjnej i dobrze wyszkolonych oddziałów CCU/ICU. Jeśli są one dobre i doskonałe, mogą sprawić, że nawet przeciętny chirurg będzie wyglądał jak gwiazda. Znalezienie grupy ludzi, przeszkolenie ich i praca jako zespół to duże osiągnięcie. To sprawia, że praca na sali operacyjnej jest wspaniałym, niemal artystycznym doświadczeniem. Po udanym zabiegu chirurg zdejmuje rękawiczki i fartuch, dziękuje personelowi sali operacyjnej, a w głowie słyszy oklaski. Zupełnie jak na scenie operowej po wyjątkowym przedstawieniu. To jest właśnie artystyczna część chirurgii. Wykorzystanie nauki w jej najwyższej formie.
Ciąg dalszy nastąpi