To nie krytyk się liczy

Widzę to wszędzie.

Komentatorzy. Polityczni, ekonomiczni, sportowi, społeczni, naukowi. Wszyscy utrzymują się z cudzych pomysłów, pracy i potu. Czyjeś lata pracy, przygotowań i podejmowania ryzyka. Oszczędności. A następnie wystawiając swoje kreacje na świat. Komentatorzy mogą zaważyć na karierze lub ją zepsuć. Krytyków jest zawsze więcej niż wykonawców. Wystarczy obejrzeć dowolny program ESPN w poniedziałek, wiadomości sieciowe każdego dnia i kanały biznesowe po każdej czkawce na giełdzie. Oni zawsze wiedzą i wiedzą lepiej niż reszta z nas. Podczas pandemii COVID mieliśmy więcej ekspertów niż osób faktycznie chorych. Przynajmniej tak mi się wydaje. I często zaprzeczają sobie nawzajem. Możesz mieć trzech lekarzy i pięć różnych opinii. Powiedzą ci, że jako autor powinieneś mieć skórę grubą jak pancernik. Albo mieć zbroję średniowiecznego rycerza, aby oprzeć się wszystkim strzałom. Mówią, że to tylko część gry.

Najbardziej zdumiewający jest fakt, że ci ludzie zarabiają dobre pieniądze, wpływają na opinię publiczną i nigdy nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny. Nigdy. Po poważnej wpadce, już następnego dnia wracają do gry, krytykując tę samą osobę. Albo kogoś innego.

Z tego powodu ten cytat Theodore'a Roosevelta dodał mi otuchy.

"To nie krytyk się liczy; nie człowiek, który wskazuje, jak silny człowiek się potyka lub gdzie wykonawca czynów mógłby zrobić to lepiej. Uznanie należy się człowiekowi, który rzeczywiście jest na arenie, którego twarz jest naznaczona kurzem, potem i krwią; który dzielnie walczy; który błądzi, który raz po raz przegrywa, ponieważ Nie ma wysiłku bez błędów i niedociągnięć; ale kto rzeczywiście dąży do czynów; kto zna wielkie entuzjazmy, wielkie poświęcenia; kto poświęca się godnej sprawie; kto w najlepszym przypadku zna w końcu triumf wysokich osiągnięć, a kto w najgorszym przypadku, jeśli zawiedzie, przynajmniej zawiedzie, odważając się bardzo, tak że jego miejsce nigdy nie będzie wśród tych zimnych i bojaźliwych dusz, które nie znają ani zwycięstwa, ani porażki".

Od tamtej pory lubię go jeszcze bardziej.