80 lat temu nasi sąsiedzi postanowili zmienić bieg historii Polski. Naziści najechali nas z zachodu, a Sowieci ze wschodu. Po raz kolejny, tak jak przez wieki, nasz kraj musiał bronić swojej tożsamości, kultury, dziedzictwa i terytorium. Brutalność najeźdźców była niewyobrażalna, a eksterminacja naszego majątku narodowego przeprowadzona z taką premedytacją i bestialstwem, że nadzieja na przetrwanie napaści szybko zniknęła. Szybko jednak Polacy zrozumieli, że z agresorami można walczyć.
Po pierwsze, nie poddaliśmy się. Polska była jedynym krajem, który nie miał kolaboracyjnego rządu pod rządami Niemców. Po drugie, nasze siły oporu były prawdopodobnie najsilniejsze wśród najeźdźców. Po trzecie, i prawdopodobnie najważniejsze, Polacy uczynili z pomagania sobie nawzajem naszą narodową cnotę.
Urodziłem się kilka miesięcy przed Powstaniem Warszawskim i nie pamiętam tych barbarzyńskich czasów. Ale słyszałem opowieści o męce i poświęceniu, o utraconych nadziejach i wskrzeszonych marzeniach, o ludziach pomagających przetrwać piekło. Ojciec nie opowiadał mi zbyt wiele, ale matka tak. Dla dobra moich dzieci spisałem je. Najważniejsze fakty są prawdziwe, najmniej ważne zmyśliłem. Życie, jak to życie, jest czasami trudne do naśladowania. Dosłowny opis naszych działań jest nieczytelny. Ale bohaterstwo tamtych czasów przetrwa próbę czasu.
Pięć, jak dotąd, napisanych historii zostanie zaprezentowanych w kolejnych wpisach na blogu. Ze względu na mrok tamtych lat i wrażenie, że wydarzyło się to w odległej przeszłości, zaprojektowałem okładki w sepii.