W większości powieści drukowane jest dość typowe zastrzeżenie. Można je znaleźć tak blisko pierwszej strony, jak to tylko możliwe.
Niniejsza książka jest dziełem fikcji. Imiona, postacie, opisy, dialogi, fabuła, koncepcje oceny, pytania testowe i wykresy, miejsca i zdarzenia są wytworem wyobraźni autora i zostały użyte fikcyjnie. Wszelkie podobieństwo do rzeczywistych wydarzeń, instytucji, własności intelektualnych, nazwisk lub osób, żyjących lub zmarłych, jest całkowicie przypadkowe.
Brzmi jak drobny druk instrukcji obsługi produktu, napisany przez prawnika i krzyczący: "Ja tego nie zrobiłem!". A jeśli tak, to "to nie moja wina!".
Nie ma żadnego powodu, aby pisać tego rodzaju wyrzeczenia, zwłaszcza że większość autorów wie, że to nieprawda. Z wyjątkiem zadowolenia prawników i wydawców.
Życie codzienne jest pełne historii. Większość pomysłów na książki pochodzi z prawdziwego życia. Niektóre z codziennych wydarzeń są tak nierealne, że nawet najlepsi intryganci nie byliby w stanie ich wymyślić. A one są wokół nas. Trzeba tylko mieć oczy i uszy otwarte i być wystarczająco wrażliwym.
Przypadek sprawia, że warto żyć. A prawdziwi bohaterowie są bardziej interesujący niż tekturowe postacie z wymyślonych historii w fałszywych powieściach. Znalazłem wystarczająco dużo historii w moim życiu i spotkałem wystarczająco dużo interesujących ludzi, aby stworzyć fascynujące wątki do mojej książki. I mojej drugiej. I pomysły na trzecią. I nie wstydzę się tego. Musiałam tylko ułożyć je w odpowiedniej kolejności i wypełnić przestrzenie pomiędzy nimi.
Następnie czytając Wallace'a Stegnera O nauczaniu i pisaniu fikcji, Natknąłem się na ten akapit o procesie twórczym pisarza. Uderzyło mnie jego doskonałe wyrażenie moich myśli.
Ponieważ pisze fikcję, aby odzwierciedlać lub oświetlać życie, jego materiały muszą oczywiście pochodzić z życia. Tymi materiałami są ludzie, miejsca, rzeczy - zwłaszcza ludzie. Jeśli fikcja nie jest ludźmi, to jest niczym, więc każdy pisarz fikcji jest zobowiązany do bycia w pewnym stopniu miłośnikiem swoich bliźnich, choć może, jak mormoński kaznodzieja, kochać niektórych z nich cholernie lepiej niż innych. Ludzie z jego opowiadań i powieści będą, nieuchronnie, ale w zmienionych kształtach, ludźmi, których on sam znał. Nikłe protesty, które pojawiają się na początku każdej powieści, uroczyste oświadczenia, że jakiekolwiek podobieństwo do prawdziwej osoby żyjącej lub zmarłej jest całkowicie przypadkowe, są za każdym razem fałszywe. Pisarz nie ma innego materiału, z którego mógłby stworzyć swoich bohaterów, niż ludzie z własnego doświadczenia. Jeśli nie ma podobieństwa do żadnej prawdziwej osoby, żyjącej lub zmarłej, postać będzie dość nieprzekonująca. Jedyne, co pisarz może zrobić, to połączyć części, umieścić dwie lub trzy osoby w jednej fikcyjnej postaci i modlić się, by prawdziwe prototypy nie złożyły pozwu". (Penguin, strony 4-5)
Szukałem takiego jasnego wyrażenia przez jakiś czas. Pochodzi od wielkiego nauczyciela pisania.
I to nie wszystko.
Mierni pisarze pożyczają,
Wielcy pisarze kradną.
T.S. Eliot
Jestem pewien, że to przesada. Ale pomaga mi to przedstawić mój punkt widzenia.