Jak zmierzyć sukces w życiu chirurga?

Sukces nie jest kluczem do szczęścia. Szczęście jest kluczem do sukcesu. Jeśli kochasz to, co robisz, odniesiesz sukces.

Albert Schweitzer

Ale jak się tam dostać?

Była druga połowa XIX wieku. W Albany w stanie Nowy Jork u kobiety w średnim wieku pojawiły się ostre, przedłużające się bóle brzucha. Miejscowi lekarze nie potrafili zdiagnozować problemu, nie mówiąc już o jego leczeniu. Młody chirurg został wezwany z Nowego Jorku. Wkrótce był w drodze ze swoimi asystentami i narzędziami. Po dokładnym badaniu zdecydował, że pacjent ma problem z pęcherzykiem żółciowym i zalecono operację. Natychmiast przystąpił do operacji. Operacja została przeprowadzona na stole kuchennym.

W tamtych czasach stół kuchenny był bardzo wszechstronnym meblem. Oprócz tego, że był miejscem spotkań rodzinnych, położne używały go do porodów i aborcji. Podczas stypy, zmarły był tam przedstawiany, a po przeniesieniu ciała, rodzina kontynuowała posiłek pogrzebowy.

Operacja na kobiecie została przeprowadzona w znieczuleniu miejscowym, w środku nocy, przy oświetleniu zapewnianym przez świece. Pacjentka wyzdrowiała i najprawdopodobniej uratowano jej życie. Dla młodego chirurga był to z pewnością niezwykły sposób na odwzajemnienie się matce za to, że go urodziła i wychowała.

W tych latach Europa była miejscem, w którym dokonywał się postęp w medycynie, a jego tempo było zdumiewające. Odkrycie znieczulenia ogólnego sprawiło, że chirurgia stała się mniej chaotyczna, bardziej precyzyjna, a następnie bardziej innowacyjna; odważni chirurdzy byli w stanie osiągnąć wyżyny, które wcześniej tylko sobie wyobrażali.

Nasz młody chirurg postanowił więc udać się na stary kontynent. Studiował niemiecki i francuski i chłonął całą wiedzę, jaką tylko mógł. Tam nauczył się trzech rzeczy.

Po pierwsze.

Znaczenie podążania za swoimi mentorami. Praktykanci chirurgiczni, a tak właśnie traktowano młodych chirurgów, byli uczeni, aby uczyć się i powtarzać wszystkie elementy techniki chirurgicznej prezentowane przez ich nauczycieli. Było po ichniemu albo wcale. Pacjenci byli obłożeni w określony sposób, węzły były wiązane w ten sam sposób, a najpierw antyseptyka, a następnie jałowość były bezlitośnie i skrupulatnie stosowane. Młodzi ludzie byli pod absolutną kontrolą mistrzów-chirurgów i kończyli studia dopiero wtedy, gdy ich mentorzy uznali, że są gotowi. Minęło od siedmiu do czasami dziesięciu lat, zanim ktoś został uznany za zdolnego do samodzielnego działania i podejmowania własnych decyzji. Kiedy jeden z praktykantów zapytał swojego mentora po dziesięciu latach szkolenia, kiedy będzie mógł kontynuować naukę na własną rękę, usłyszał: "Gdzie się tak spieszysz?".

Po drugie.

Szpitalne laboratorium doświadczalne było niezbędne do szkolenia młodych chirurgów. Problemy napotykane podczas leczenia chirurgicznego były przenoszone do laboratorium dla psów i tam rozwiązywane. Jeden lub dwa lata spędzone w laboratorium badawczym stały się niezbędnym krokiem w programie nauczania chirurgii. Ta część programu szkoleniowego jest nadal częścią niektórych programów rezydencji chirurgicznych.

Trzeci.

Podczas pobytu w Europie dowiedział się o kokainie. Zygmunt Freud zachwalał cudowne właściwości białego proszku. Jego właściwości pobudzające i przeciwbólowe uwiodły młodego amerykańskiego chirurga, który stał się najpierw dobrowolnym, a następnie nałogowym użytkownikiem. Dobrą rzeczą było to, że rozcieńczona kokaina mogła być z powodzeniem stosowana jako znieczulenie miejscowe zamiast lub w połączeniu ze znieczuleniem ogólnym. Straszną rzeczą było to, że nie docenił jej uzależniającego potencjału, a straszny nałóg pozostał z nim praktycznie do końca życia.

Młody chirurg ostatecznie stał się najbardziej szanowaną postacią w historii amerykańskiej chirurgii. Pojawia się pytanie, czy jego monumentalne osiągnięcia były wspomagane przez potężny narkotyk, czy też dokonał tego pomimo straszliwego uzależnienia. Faktem jest, że większość jego innowacji chirurgicznych powstała, zanim uzależnienie zawładnęło jego życiem i zanim jego nieobliczalne zachowanie stało się coraz bardziej oczywiste dla jego najbliższego kręgu przyjaciół i współpracowników.

Ożenił się późno i nie zalecał wczesnego małżeństwa swoim rezydentom. Jego małżeństwo było drugorzędne w stosunku do jego życia w szpitalu i wraz z żoną prowadzili oddzielne życie, często prowadząc oddzielne gospodarstwa domowe. Nie mieli dzieci. Jego praca była jego życiem.

Drugi młody chirurg obrał zupełnie inną drogę. Przybył z Europy, aby uczyć się tutaj, ponieważ w tym czasie Stany Zjednoczone stały się potęgą chirurgiczną. Próbował wrócić, ale zdał sobie sprawę, że nie będzie w stanie zrealizować swoich marzeń w rodzinnym kraju. Ukończył więc szkolenie w Stanach Zjednoczonych. Ożenił się późno i założył swoją praktykę w skromnym szpitalu społecznym. Miał czworo dzieci. Sprowadził tu swoją matkę i uratował jej życie, operując ją tylko dlatego, że go o to poprosiła. Spędził tu całe życie, w tym samym szpitalu i pracował ze swoją żoną. Następnie oboje przeszli na emeryturę tego samego dnia i przenieśli się do innej części kraju.

Pierwszy chirurg stworzył naukowe podstawy nowoczesnej chirurgii w tym kraju, zaprojektował program rezydencji chirurgicznych i opracował system leczenia wielu powszechnych problemów chirurgicznych. Jego nazwisko na zawsze pozostanie w podręcznikach medycznych. Z drugiej strony, przez całe życie walczył z uzależnieniem od kokainy, czasami zabierając miesiące ze swojego życia w szpitalu. Nie miał rodziny.

Drugi chirurg miał znacznie mniej dramatyczne życie zawodowe, ale miał bogate życie rodzinne i czasami miał problemy z integracją obu. Jego nazwisko nie pojawiało się w podręcznikach chirurgii, ale jego zdjęcie już tak!

Który chirurg odniósł większy sukces? Który z nich był szczęśliwszy? I jak zmierzyć szczęście? Opracowano testy psychometryczne. Ale sądząc po ich liczbie, żaden z nich nie jest doskonały. Osoba może odnosić sukcesy w życiu zawodowym i ponosić porażki w życiu osobistym. Możemy zmierzyć, ile osób każdy z nich uszczęśliwił, w tym swoich pacjentów, rodzinę i siebie. Czy kariera pierwszego chirurga była utrudniona czy ułatwiona przez zażywanie kokainy? Czy drugi zrobiłby lepiej, pozostając w swoim ojczystym kraju i pomagając rozwijać tam lepszą opiekę chirurgiczną? Można by zdefiniować sukces jako zrobienie jak najwięcej z jego lub jej zdolności danych przez Boga. Jest to jednak subiektywne i trudne do sprecyzowania. Wtedy ktoś będzie miał inną ocenę od swoich pacjentów, przyjaciół, rodziny i często od siebie samego. Kiedy masz pięćdziesiąty zjazd swojej szkoły średniej lub medycznej i porównujesz swoje osiągnięcia z osiągnięciami swoich rówieśników, kto jest na szczycie? I czy to naprawdę ma znaczenie? Czy porównujesz się z innymi ludźmi? Prawdopodobnie na własne ryzyko.

Jaka jest więc magiczna formuła? Nie ma żadnej. Istnieje tak wiele ścieżek do sukcesu, jak wielu jest ludzi sukcesu. Uważam, że każdy powinien zdefiniować swój własny sukces, zaprojektować własną ścieżkę i bezlitośnie nią podążać.

I nigdy, przenigdy się nie poddawaj.