Nie ma blokady pisarskiej. Zakończmy ten wieloletni spór.

Bentley i ja

Siedzę przed komputerem i rozmyślam. Przez dłuższą chwilę moje palce nie dotykały klawiatury. Mój umysł znajduje się poza pokojem, który tak starannie zaaranżowałem, by nic go nie rozpraszało. Zasłaniam rolety, by odgrodzić się od świata zewnętrznego. Bentley, mój pies i towarzysz pisania, siedzi w wygodnym fotelu i obserwuje moje zmagania.
"Jak tam twoja powieść?" - pyta po chwili pies.
"Nie jest - mówię po bolesnej chwili.
"Jakiś dobry powód?"
"Mam blokadę pisarską". W końcu przyznaję się do porażki.
Głowa Bentleya ląduje na podłokietniku. Moje palce wciąż nie są blisko klawiatury.
"Wiesz, mógłbyś dostać pracę w dziale kartek okolicznościowych Hallmark", mówi po chwili.
"Mówiłem ci, że nie mogę pisać. Ta przeklęta blokada pisarska..."
"Jasne, że tak. Nadal możesz pisać kartki. Te puste w środku".

Jest, czy nie jest?

Blokada pisarska. Wiele osób pisze na ten temat. Wydaje się, że jeśli nie możesz napisać nic produktywnego, zawsze możesz napisać o tym, co cię blokuje. A dlaczego?

"Piszę tylko wtedy, gdy mam na to ochotę. Po prostu upewniam się, że mam ochotę pisać w każdy dzień powszedni o 8 rano". Nie pamiętam, kto to powiedział, ale brzmi to całkiem nieźle.

Blokada pisarska jest traktowana jak choroba. Ludzie opisują objawy, projektują leczenie i opłakują ofiary. Ja jednak postrzegam ją jako część normalnego procesu tworzenia. I nie jestem sam. Proszę, sprawdź to.

Natasha Ngan w "Przezwyciężanie blokady pisarskiej".

Karen Hertzberg w "Pokonaj blokadę pisarską: 5 wskazówek, jak pisać najlepiej".

Brad Reed na swoim wspaniałym blogu BradReedWrites.com

Czym więc jest pisanie?

Pisanie nie jest procesem liniowym. Przychodzi w impulsach. Wykres pisania nie jest linią prostą. Jeśli ktoś może napisać, powiedzmy, sto słów na godzinę, pod koniec dnia będzie miał od pięciuset do ośmiuset słów swojej historii. Pod koniec tygodnia można więc spodziewać się rozdziału książki. Albo dwóch. Ale cele codziennego pisania, wyrażone w liczbie słów, nie działają dla mnie. Krzywa pisania przypomina mi sinusoidę. Jednego dnia rośnie, drugiego spada. Są dni, kiedy nie piszę nic. Można to nazwać blokadą pisarską, ale dla mnie to część procesu twórczego.

Znalazłem gdzieś opis pisania jako ciągłego procesu rozwiązywania problemów. Dla mnie jest to całkiem trafne. Na każdym poziomie, od wymyślenia tematu powieści, poprzez strukturę fabuły, projektowanie postaci, aż po dobór słów, autor musi wybrać odpowiednie działanie. Dzieje się to w każdej minucie, a wybory, których dokonujemy, nigdy nie są ostateczne. A już na pewno nie ostateczne. Nie da się podkręcić poziomu swojej kreatywności i od tej pory płynąć ze stałą prędkością. I to jest właśnie piękno całego procesu. Nieprzewidywalność. Trzeba jednak przyznać, że niektórzy ludzie są bardziej nieprzewidywalni niż inni. I to widać w końcowym dziele.

Nie istnieje "blokada chirurga".

Przez pięćdziesiąt lat pracy na sali operacyjnej nigdy nie słyszałem o "bloku chirurga". W rzeczywistości widzę wiele podobieństw między chirurgami i pisarzami. Wykonywanie operacji jest, podobnie jak pisanie, czynnością polegającą na rozwiązywaniu problemów. Chirurg, podobnie jak pisarz, musi pojawić się na czas i dokonywać ciągłych wyborów podczas procesu tworzenia. A każdy wybór może być, i często jest, krytykowany.

I tak, postrzegam udaną operację chirurgiczną jako dzieło sztuki.

Ale jest jeszcze jedna kwestia. Kiedy można nazwać się pisarzem? To drażliwy problem dla wielu autorów. "Czy jestem już pisarzem? Aspirującym pisarzem? Opublikowanym pisarzem? Nagradzanym pisarzem? Co decyduje o tym, kiedy mogę nazywać siebie pisarzem?". Myślę, że niektórzy autorzy myślą, że powiedzenie "Mam blokadę pisarską" ogłasza światu, że muszą być pisarzami.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.