Kiedy zaczynamy się starzeć?

Nie przestajesz się śmiać, gdy się starzejesz, starzejesz się, gdy przestajesz się śmiać.

George Bernard Shaw

Podczas pobytu w Polsce miałem bliskiego przyjaciela, Andrzeja. Jego ojciec był fryzjerem i obcinał mi włosy. Kiedy byłem w pierwszej klasie, mój przyjaciel był w czwartej. Chodziliśmy razem do szkoły, a on był dla mnie autorytetem. Pewnego dnia powiedział mi, jak trudna jest szkoła. "Jesteś teraz dobrym uczniem, ale poczekaj. Za kilka lat zobaczysz". Trzy lata później byłem w czwartej klasie, a on w siódmej. "Nadal jesteś dobrym uczniem, ale za kilka lat naprawdę zobaczysz różnicę".

Nic się nie zmieniło. Kiedy zbliżałem się do 30. urodzin, zostałem ostrzeżony przez starszych przyjaciół, że zbliżam się do wieku Jezusa i nie ma późniejszego życia. Znowu nic się nie zmieniło. Potem była czterdziestka, pięćdziesiątka, no cóż, rozumiesz. Życie toczyło się tak, jakby nic się nie stało.

Dla mnie jest to postawa, w jaki sposób podchodzę do rzeczy, które pozornie dzieją się przypadkowo i jak nadaję im sens. Jedyną rzeczą, która się liczy, jest oczekiwanie czegoś nowego w moim życiu. Budzić się każdego ranka z ekscytacją młodej osoby przed intrygującą randką, skrzypka przed ważnym koncertem, siatkarza przed meczem o mistrzostwo czy turysty przed wycieczką do Włoch. Nie musi to być jednak nawet tak wyszukane i rzadkie zjawisko. Wyjście i poznanie nowych ludzi w sklepie spożywczym lub muzeum może być równie satysfakcjonujące. Albo po prostu czytanie książki w całkowitej samotności dla odmiany.

Najgorsze jest poczucie bycia uwięzionym, bez planów, bez jutra i bez nadziei na zmianę. Ludzie w więzieniach mają nadzieję, przypuszczam, że ludzie w obozach koncentracyjnych jej nie mieli.

Chciałbym wiedzieć, gdzie umrę, więc nigdy tam nie pójdę. Ale jeśli to zrobię, chcę być całkowicie wyczerpany, bez muzyki.

Ale i tak najlepszą rozrywką jest dla mnie rozmowa z dobrym przyjacielem.