Spojrzenie wstecz na moją karierę chirurgiczną

Czy kiedykolwiek zdarzyło ci się, że po zakończeniu rozmowy lub wydarzenia przyszła ci do głowy przedwczesna myśl? Coś, co powinieneś powiedzieć lub zrobić, a nie pomyślałeś o tym w odpowiednim czasie? A potem nagle to robisz i oczywiście jest już za późno. Albo ktoś powiedział coś raniącego, a ty nie miałeś odpowiedniej, dowcipnej lub mądrej odpowiedzi. Kiedy to do ciebie dociera, w ciągu godziny lub dnia, jest już za późno, a magiczna chwila minęła. Nie ma innego czasu.

Tydzień temu zostałem zaproszony do szpitala, w którym spędziłem wszystkie lata mojej prywatnej praktyki chirurgicznej. Odbył się tam Dzień Uznania dla Lekarzy, a ja, wraz z kilkoma innymi osobami, otrzymałem honorowe członkostwo personelu po przejściu na emeryturę.

To był wyczekiwany, emocjonalny czas, kiedy widziałem i rozmawiałem z ludźmi, z którymi pracowałem przez długi czas. Wspominaliśmy wydarzenia, niektóre podnoszące na duchu, inne nie, z naszego długiego życia zawodowego i towarzyskiego. Dla mnie był to niezapomniany moment i zabrałem ze sobą syna, aby mieć kogoś bliskiego mojemu sercu, z kim mógłbym dzielić to wydarzenie. To był prawdopodobnie ostatni raz, kiedy widziałem tę grupę ludzi - po przejściu na emeryturę przeniosłem się na drugie wybrzeże. Było to symboliczne zamknięcie nawiasu, którego otwarcie miało miejsce 30 lat temu.

Po kilku wstępnych przemówieniach i ogłoszeniach nastąpiła krótka prezentacja Honorowych Emerytów i każdy z nas miał szansę zabrać głos.

Przemawianie przed grupą ludzi zawsze było dla mnie wyzwaniem. Było to trudne w Polsce, a jeszcze trudniejsze tutaj, gdzie język nie był moim ojczystym. Stawało się to łatwiejsze wraz z rosnącym doświadczeniem i siwymi włosami, których z każdym rokiem mi przybywało. Ponadto zawsze pomocne było mieć coś sensownego do powiedzenia. Jednak przemawianie podczas kolacji jest trudne. Trzeba utrzymać zaangażowanie słuchaczy, mimo że mają przed sobą dobre danie i bliskich przyjaciół z tak wieloma rzeczami do omówienia po obu stronach.

Ludzie zwykle dziękują swoim przyjaciołom i rodzinom za wsparcie w długich, czasem trudnych czasach, wspominają dobre chwile, opowiadają dowcipy. Niektórzy wskazują na swoje dziedzictwo i wzorce do naśladowania. Niektórzy opisują długą drogę, jaką przeszli, od 15 dolarów w kieszeni do domu i Porsche. To był czas podziękowań.

Postanowiłem powiedzieć kilka słów o mojej drodze do emerytury. Naprawdę niewiele.

"Ludzie często pytają mnie, co robię na emeryturze" - powiedziałem. "W rzeczywistości robiłem wszystkie te rzeczy, które chciałem robić, kiedy jeszcze pracowałem i nie miałem czasu. Po prostu wolniej i bez terminów".

Zacząłem planować w drugim roku mojej pracy, kiedy byłem uprawniony do otwarcia emerytalnego konta finansowego. "Jednak szczęście na emeryturze nie zależy wyłącznie od tego, ile masz pieniędzy" - powiedziałem. "Ważniejsze jest to, jak zdrowy jesteś i jakie masz wsparcie społeczne". Wszystkie te czynniki powinny i mogą być kontrolowane do pewnego stopnia. I prawdopodobnie najważniejszym elementem jest bycie na tej samej stronie z żoną. Duchowa i finansowa jedność może dodać tak wiele, a rozbieżność może bezlitośnie zrujnować trzeci trymestr życia.

Skończyłem i usiadłem. Odniosłem wrażenie, że przemówienie zostało ciepło przyjęte.

W domu zdałem sobie sprawę, że nie wspomniałem o jednej ważnej rzeczy. Nie powiedziałem nic o docenianiu swoich osiągnięć. W naszym zabieganym życiu zawodowym często koncentrujemy się na własnych problemach i zauważamy działania innych tylko wtedy, gdy nam szkodzą. Tak więc złoty moment minął i nie było czasu, aby o tym powiedzieć.

Dostałem jednak koło ratunkowe i tutaj, na moim blogu, mam szansę to naprawić.

Jest sposób, w jaki przemówienie powinno się zakończyć.

I jeszcze jedna rzecz, zanim skończę.

Podczas mojej kadencji na stanowisku szefa sztabu, mieliśmy sporo okazji do pożegnania zmarłych kolegów. Nie wszyscy z nich byli starzy, niektórzy młodsi i w kwiecie wieku. Pamiętam wiele ceremonii upamiętniających i to, jak poszczególne osoby były wspominane. Pamiętam, jak wiele dobrych wspomnień zostało przekazanych, jak wiele wzruszających, czasem zabawnych wydarzeń zostało przywołanych. Działamy w branży usług i dlatego zawsze dotykamy życia innych ludzi. Przez większość czasu na dobre, czasem na złe. Teraz dowiaduję się, w jaki sposób dotknąłem życia innych ludzi, o czym nie wiedziałem. Podobnie jest z moimi dziećmi. Opowiadały mi o rzeczach, które wydarzyły się w przeszłości, a ja zastanawiałem się "Czy ja to powiedziałem?" lub "Czy naprawdę to zrobiłem?" Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo wpływamy na życie innych.

 I wtedy zdałem sobie sprawę, jak miło i podnosząco na duchu byłoby wiedzieć o tych wszystkich miłych rzeczach, kiedy jeszcze żyjemy. Moglibyśmy delektować się nimi i doświadczać tych uczuć z naszymi bliskimi, zamiast słuchać pochwał bez naszej obecności. Spójrzcie na siebie, wszyscy jesteście wspaniałymi lekarzami i dobrymi ludźmi. Nie czekajcie, by powiedzieć komuś, jak dobrym jest człowiekiem. Albo jeszcze lepiej, zróbcie to na oczach ich bliskich. Sprawcie, by byli szczęśliwi teraz, gdy wciąż mogą być świadomi waszej nagrody. Wszyscy żyjemy dla szacunku i uznania naszych rówieśników.

Zwracam się do was po raz ostatni i chcę zakończyć stwierdzeniem, że z wyjątkiem katastrof, jeśli dobrze zaplanowaliśmy pierwsze dwa, trzeci trymestr naszego życia powinien być szczęśliwą podróżą.

I ostatni punkt. Złote lata nie są tak naprawdę, dopóki nie masz golden retrievera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.