Prezent na koniec lata dla moich czytelników

Jest wiele powodów do świętowania.

Siedzę na werandzie i patrzę na zieleń na zewnątrz. Słońce wschodzi i słyszę, jak świat wokół mnie powoli się budzi. Jest tak cicho, że słyszę swoje myśli. I to mi się podoba. Mój laptop stoi z przodu, a kubek z kawą po mojej prawej stronie. Co za radość!

Wiem, że to koniec lata, kiedy widzę żółte i czerwone liście na naszych klonach. Nie będę tęsknić za upałem, ale z pewnością będę tęsknić za wczesnymi wschodami słońca. I szansy na pisanie na werandzie, obserwując ognisty krąg przechodzący przez w pełni ubrane korony drzew. Jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, zanim ludzie jadący do pracy przerwą moją samotność.

Ten rok różnił się od poprzednich. Były złe i dobre rzeczy. Najgorsze było pożegnanie naszego futrzanego członka rodziny, Bentleya. Dał nam 15 lat bezsłownej radości, pocieszenia i towarzystwa. W ostatnich chwilach jego cichą prośbą było po prostu trzymanie go za głowę i ściskanie jego łapy.

Niektórzy uważają, że po takiej stracie najlepszym rozwiązaniem jest kupno kolejnego psa. Dla mnie to jak mówienie matce, opłakującej niedawną śmierć dziecka, by ponownie zaszła w ciążę. To nigdy nie działa i można to uznać za zniewagę.

Wiem, że dla Bonnie, a jeszcze bardziej dla jej matki, pierwsza rocznica śmierci jej taty będzie trudnym momentem.

Ale były też dobre chwile. Rodzinne wakacje na plaży, nasza podróż po Wyspach Brytyjskich z okazji rocznicy ślubu, moja podróż do Polski, aby być świadkiem 50. rocznicy ślubu moich przyjaciół. Najlepszą częścią było obserwowanie, jak rośnie nasz 3-letni wnuk. Co za radość!

Właśnie podniosłem wzrok znad klawiatury i zobaczyłem parę wiewiórek biegnących w górę wysokiej, nagiej, w większości pozbawionej gałęzi sosny. To zabawne, ale tutaj są inne. W Chapel Hill są szare. W Polsce wszystkie były ogniście czerwone.

Moje pisanie rozwija się w sposób, o jakim nigdy nie myślałem. Trylogia Murano nabiera kształtów, a ja widzę całą sagę coraz wyraźniej. Pals Forever odpada. Zmartwychwstania ma swoją okładkę, którą wkrótce ujawnię. A potem wystarczy już tylko kliknąć, by opublikować. Osiemnasty Wielbłąd jest w ponad połowie ukończona.

A teraz bomba. Niedawno zdałem sobie sprawę, że saga Murano przypomina Ojciec chrzestny historia. Widzę wiele podobieństw, w większości niezamierzonych. To błogosławieństwo i przekleństwo. Nigdy nie zamierzałem kopiować kultowego dzieła sztuki.

Więc ponownie odwiedziłem Ojciec chrzestny I, II oraz III.

Na dnie szuflady mojego archiwum znalazłem mały pojemnik z kultowym logo. Wewnątrz płaskiego prostokątnego pudełka znajdowały się trzy krążki i jeden dodatkowy z komentarzami Coppoli. Aby wyrazić swoje uczucia, mam wystarczająco dużo materiału na kolejny post.

Teraz widzę wyraźnie, że saga Murano jest echem sagi Corleone. Nie miałem takiego zamiaru, gdy pisałem tę historię. Główna różnica polega na tym, że pod koniec rodzina Corleone rozpada się na kawałki, a Michael umiera sam. Jack jednak, po przeżyciu próby zakończenia swojego życia, pozostając tylko z psem, wciąż może zjednoczyć swoich braci. A nawet go rozszerzyć.

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z pisaniem, Bonnie poprosiła mnie, abym zachował szczęśliwe i inspirujące zakończenie.

Tak więc, aby uczcić koniec lata, życząc wszystkim radosnego planowania Świąt Bożego Narodzenia, oto mój prezent.

Dramat na sali operacyjnej jest wprowadzeniem do mojego pisania. Jest przeznaczony głównie dla nowych czytelników, ale nie tylko. Czytelnik może zapoznać się z postaciami, tematem, problemami i otoczeniem. A także z moimi nieco dziwacznymi sposobami wyrażania emocji.

Jeśli chcesz go przeczytać, kliknij poniższy link.

https://witoldniesluchowski.com/wp-content/uploads/2023/08/Drama-in-the-Operating-Theater-Print.pdf

I ciesz się.

4 Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.